wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 1

Obudziłam się z krzykiem.
Nie widziałam nic oprócz ciemności . Zapaliłam lampkę nocną , której światło mnie oślepiło .Odruchowo zakryłam oczy .Powoli przyzwyczajałam się do światła . Wstałam i ruszyłam do łazienki, starając nie obudzić się mojej współlokatorki , Sam. Podeszłam do zlewu , w lustrze zobaczyłam , że mam podkrążone oczy. Przemyłam twarz wodą. Spojrzałam na siebie jeszcze raz . Z rozmyślań o moim wyglądzie wyrwał mnie głos.
-Znowu , Soph ?!-ujrzałam zaspaną Sam.
Miałam wyrzuty sumienia ...Moja biedna przyjaciółka musiała wstawać do pracy o piątej rano.
-Przepraszam-powiedziałam ze smutnym uśmiechem.
Spuściłam głowę na dół.
-Sophia, rozumiem cię...wypadek...Może powinnaś udać się do jakiegoś lekarza?- spojrzałam na nią-Nie zrozum mnie źle chce dla ciebie jak najlepiej.
Przytuliłam  mnie a ja zaczęłam szlochać.
Przypomniałam sobie wspomnienia sprzed roku.
Krzyk. Trzask. Dym. Ogień. Wrak samochodu.
W wieku piętnastu lat zostałam bez rodziny. W wypadku zginęli moi rodzice i młodsza siostra.
Moja przyjaciółka cały czas przy mnie była.
                                                   1
Trzy godziny później wyszłam z domu . Poszłam na parking i wyciągnęłam kluczyki mojego czarnego Porsche . Moi rodzice mieli dwa auta więc jedno dostałam w spadku. Odpaliłam i ruszyłam do kawiarni w której pracowałam Zaparkowałam samochód na chodniku pod budynkiem .Otworzyłam drzwi .
-Ciociu? Jesteś tu? -moja ciotka była szefową kawiarni , więc zawsze była przed czasem.
Ruszyłam na zaplecze.
-Ciociu?- powtórzyłam.
Nagle usłyszałam warknięcie . Powoli, bardzo powoli się odwróciłam .Zobaczyłam ogromne zwierze przypominające wilka.
-O mój Boże -wyszeptałam i zaczęłam uciekać.
Niestety zwierze skoczyło na mnie i przycisnęło do ściany. Byłam pewna, że zaraz rozszarpie mi gardło, ale zwierze patrzyło na mnie jak bym była jakimś rzadkim okazem.
Spojrzałam w jego zielone oczy , czułam się tak jakbym gdzieś je widziała .Po chwili straciłam świadomość .

Śniłam o chłopaku  , jego gęsta czarna czupryna opadała mu na czoło .Mogłam założyć się ,że gdzieś już go widziałam .Niestety nie potrafiłam dostrzec jego oczu .Po chwili chłopak zniknął i pojawił się czarny Jeep i samochód ciężarowy który w niego uderza. Poczułam zapach dymu .Dusiłam się. Nagle usłyszałam głos, ktoś próbował mnie wyciągnąć. Nagle wizja się urwała...
-Co z nią ?- usłyszałam  głos ciotki.
Otworzyłam oczy myślałam , że jestem w szpitalu ,tymczasem leżałam na kanapie w domu mojej cioci. Zobaczyłam chłopaka z wizji. To podziałało jak kubeł zimnej wody.
Czarna czupryna i zielone oczy.
-Ty...-wydukałam -To ty mnie uratowałeś.






1 komentarz: