Nie widziałam nic
oprócz ciemności . Zapaliłam lampkę nocną , której światło mnie oślepiło
.Odruchowo zakryłam oczy .Powoli przyzwyczajałam się do światła . Wstałam i
ruszyłam do łazienki, starając nie obudzić się mojej współlokatorki , Sam.
Podeszłam do zlewu , w lustrze zobaczyłam , że mam podkrążone oczy. Przemyłam
twarz wodą. Spojrzałam na siebie jeszcze raz . Z rozmyślań o moim wyglądzie
wyrwał mnie głos.
-Znowu , Soph
?!-ujrzałam zaspaną Sam.
Miałam wyrzuty
sumienia ...Moja biedna przyjaciółka musiała wstawać do pracy o piątej rano.
-Przepraszam-powiedziałam
ze smutnym uśmiechem.
Spuściłam głowę na
dół.
-Sophia, rozumiem
cię...wypadek...Może powinnaś udać się do jakiegoś lekarza?- spojrzałam na
nią-Nie zrozum mnie źle chce dla ciebie jak najlepiej.
Przytuliłam mnie
a ja zaczęłam szlochać.
Przypomniałam sobie
wspomnienia sprzed roku.
Krzyk. Trzask. Dym.
Ogień. Wrak samochodu.
W wieku piętnastu lat
zostałam bez rodziny. W wypadku zginęli moi rodzice i młodsza siostra.
Moja przyjaciółka cały
czas przy mnie była.
1
Trzy godziny później
wyszłam z domu . Poszłam na parking i wyciągnęłam kluczyki mojego czarnego
Porsche . Moi rodzice mieli dwa auta więc jedno dostałam w spadku. Odpaliłam i
ruszyłam do kawiarni w której pracowałam Zaparkowałam samochód na chodniku pod
budynkiem .Otworzyłam drzwi .
-Ciociu? Jesteś tu?
-moja ciotka była szefową kawiarni , więc zawsze była przed czasem.
Ruszyłam na zaplecze.
-Ciociu?- powtórzyłam.
Nagle usłyszałam
warknięcie . Powoli, bardzo powoli się odwróciłam .Zobaczyłam ogromne zwierze
przypominające wilka.
-O mój Boże
-wyszeptałam i zaczęłam uciekać.
Niestety zwierze
skoczyło na mnie i przycisnęło do ściany. Byłam pewna, że zaraz rozszarpie mi
gardło, ale zwierze patrzyło na mnie jak bym była jakimś rzadkim okazem.
Spojrzałam w jego
zielone oczy , czułam się tak jakbym gdzieś je widziała .Po chwili straciłam
świadomość .
Śniłam o chłopaku , jego gęsta czarna czupryna opadała mu na czoło .Mogłam założyć się ,że gdzieś już go widziałam .Niestety nie potrafiłam dostrzec jego oczu .Po chwili chłopak zniknął i pojawił się czarny Jeep i samochód ciężarowy który w niego uderza. Poczułam zapach dymu .Dusiłam się. Nagle usłyszałam głos, ktoś próbował mnie wyciągnąć. Nagle wizja się urwała...
-Co z nią ?-
usłyszałam głos ciotki.
Otworzyłam oczy
myślałam , że jestem w szpitalu ,tymczasem leżałam na kanapie w domu mojej
cioci. Zobaczyłam chłopaka z wizji. To podziałało jak kubeł zimnej wody.
Czarna czupryna i
zielone oczy.
-Ty...-wydukałam -To
ty mnie uratowałeś.
świetne, dodaj nastepny
OdpowiedzUsuń