środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 2

Mam nadzieje , że się Wam spodoba ;)

Wszystko sobie przypomniałam…Wszyscy twierdzili ,że nie było mnie przy wypadku…wszyscy mnie okłamywali.
Przypomniałam sobie zdarzenia z tamtego dnia.
Jechaliśmy wtedy w odwiedziny do cioci …Kiedy nagle uderzyła w nas ciężarówka. Straciłam na chwilę przytomność , gdy się ocknęłam koło mnie siedział chłopak z wizji . Ujrzałam jego szmaragdowe oczy. Za nim zauważyłam Sam.
-Jesteście pewni , że nikt jej nie widział ?-usłyszałam głos ciotki.
-Nie. Sophia nic nie pamięta. – odpowiedziała przyjaciółka.
Po chwili ciszy ciocia odpowiedziała:
-Dobrze, musisz pilnować żeby nic jej się nie stało.- westchnęła –Niech z tobą zamieszka, powiedz jej ,że rodzice zginęli w wypadku a ona w tym czasie była z tobą. Rozumiesz ?
-Tak.
Chłopak pogłaskał mnie po policzku. Wszyscy myśleli ,że śpię.
-A co ze mną ? – usłyszałam jego głos.
Po chwili namysłu ciotka odpowiedziała :
-Musisz zniknąć.

To on . On wyciągnął mnie ze zmiażdżonego Jeepa .
Ale jakim cudem przeżyłam ? To było dziwne.
Ocknęłam  się.
Tajemniczy chłopak i ciocia nadal tam stali. Spojrzeli na mnie .
-Dlaczego mnie okłamałaś ?! – byłam wściekła- Jak mogłaś mi to zrobić ?! A ty kim jesteś ?!
-Sophia , uspokój się wszystko ci wytłumaczę. - westchnęła - To jest Luke . Kiedyś był twoim przyjacielem. Przed wypadkiem zdarzyło się dużo rzeczy których możesz nie pamiętać…Nie martw się wszystko ci wyjaśnię.
-A co z Sam ? – zapytałam.
-Ach właśnie muszę po nią jechać , Luke ci wszystko opowie.
Czułam się trochę niezręcznie , miałam zostać z mężczyzną którego prawie nie znałam.
Po chwili ciszy wreszcie się odezwał.
-Boże , Soph jak za tobą tęskniłem…
Spojrzałam na niego ze ździwieniem.
-Okey , możesz mi wreszcie wytłumaczyć o co tu chodzi ?-byłam wściekła.
Przysunął sobie krzesło i usiadł koło mnie.
-Rozumiem , że to jest dla ciebie trochę dziwne …
Przerwałam mu.
-To zwierze w kawiarni … to ty !
Dopiero teraz go poznałam.
-Tak . Jeszcze się zdziwisz jak poznasz kim ty jesteś…
Spojrzałam na niego spodełba .
-Co to miało znaczyć ?! –powiedziałam wściekła.
Po chwili przypomniałam sobie po co z nim rozmawiałam.
-Ok. Więc zacznijmy od Sam póki jej tu nie ma-powiedział spokojnie.- Hmm… nie wiem jak ci to powiedzieć.
Ciekawe co mogło być gorszego .
„Jeszcze się zdziwisz jak poznasz kim ty jesteś…”
Może jeszcze mi powie , że jestem kosmitą ? Miałam już tego dosyć i chciałam poznać prawdę . Nie cierpię zagadek.
-A więc tak… Pewnie się zastanawiasz czemu…czemu Sam się tak o ciebie troszczy.-nagle urwał.
Podniósł głowę a ja utonęłam na chwilę w jego oczach.
Dopiero teraz zauważyłam jaki jest przystojny.
Kruczoczarne kosmyki włosów opadały mu na czoło. Poczułam motyle w brzuchu.
On też mi się przyglądał.
Wziął głęboki oddech :
-A więc , Sam jest twoją …siostrą.-dokończył.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 1

Obudziłam się z krzykiem.
Nie widziałam nic oprócz ciemności . Zapaliłam lampkę nocną , której światło mnie oślepiło .Odruchowo zakryłam oczy .Powoli przyzwyczajałam się do światła . Wstałam i ruszyłam do łazienki, starając nie obudzić się mojej współlokatorki , Sam. Podeszłam do zlewu , w lustrze zobaczyłam , że mam podkrążone oczy. Przemyłam twarz wodą. Spojrzałam na siebie jeszcze raz . Z rozmyślań o moim wyglądzie wyrwał mnie głos.
-Znowu , Soph ?!-ujrzałam zaspaną Sam.
Miałam wyrzuty sumienia ...Moja biedna przyjaciółka musiała wstawać do pracy o piątej rano.
-Przepraszam-powiedziałam ze smutnym uśmiechem.
Spuściłam głowę na dół.
-Sophia, rozumiem cię...wypadek...Może powinnaś udać się do jakiegoś lekarza?- spojrzałam na nią-Nie zrozum mnie źle chce dla ciebie jak najlepiej.
Przytuliłam  mnie a ja zaczęłam szlochać.
Przypomniałam sobie wspomnienia sprzed roku.
Krzyk. Trzask. Dym. Ogień. Wrak samochodu.
W wieku piętnastu lat zostałam bez rodziny. W wypadku zginęli moi rodzice i młodsza siostra.
Moja przyjaciółka cały czas przy mnie była.
                                                   1
Trzy godziny później wyszłam z domu . Poszłam na parking i wyciągnęłam kluczyki mojego czarnego Porsche . Moi rodzice mieli dwa auta więc jedno dostałam w spadku. Odpaliłam i ruszyłam do kawiarni w której pracowałam Zaparkowałam samochód na chodniku pod budynkiem .Otworzyłam drzwi .
-Ciociu? Jesteś tu? -moja ciotka była szefową kawiarni , więc zawsze była przed czasem.
Ruszyłam na zaplecze.
-Ciociu?- powtórzyłam.
Nagle usłyszałam warknięcie . Powoli, bardzo powoli się odwróciłam .Zobaczyłam ogromne zwierze przypominające wilka.
-O mój Boże -wyszeptałam i zaczęłam uciekać.
Niestety zwierze skoczyło na mnie i przycisnęło do ściany. Byłam pewna, że zaraz rozszarpie mi gardło, ale zwierze patrzyło na mnie jak bym była jakimś rzadkim okazem.
Spojrzałam w jego zielone oczy , czułam się tak jakbym gdzieś je widziała .Po chwili straciłam świadomość .

Śniłam o chłopaku  , jego gęsta czarna czupryna opadała mu na czoło .Mogłam założyć się ,że gdzieś już go widziałam .Niestety nie potrafiłam dostrzec jego oczu .Po chwili chłopak zniknął i pojawił się czarny Jeep i samochód ciężarowy który w niego uderza. Poczułam zapach dymu .Dusiłam się. Nagle usłyszałam głos, ktoś próbował mnie wyciągnąć. Nagle wizja się urwała...
-Co z nią ?- usłyszałam  głos ciotki.
Otworzyłam oczy myślałam , że jestem w szpitalu ,tymczasem leżałam na kanapie w domu mojej cioci. Zobaczyłam chłopaka z wizji. To podziałało jak kubeł zimnej wody.
Czarna czupryna i zielone oczy.
-Ty...-wydukałam -To ty mnie uratowałeś.